niedziela, 17 maja 2009

Muminki


Kocham Muminki od lat. Te niewielkie książeczki z prostymi, acz kapitalnymi ilustracjami (a także od niedawna u nas znane autorskie komiksy Tove Jansson), są zupełnie niepowtarzalne i po prostu magiczne.


Dolina Muminków, pomimo całej swej fantastyczności, jest światem prawdziwym. I chyba w tym tkwi jego siła. To prawda, jest to świat pełen ciepła, optymizmu, tolerancji i wzajemnego zrozumienia, ale jest w nim i miejsce na chłód, grozę, niebezpieczeństwo i całkiem poważne kłopoty. Tove zdaje się dobrze znać dzieci. Wie, że nie są im obce sprawy trudne i przykre, takie jak np. strach, niepokój, złośliwość... Dolina Muminków to świat, w którym jest miejsce także na takie złowrogie i tragiczne postaci jak Buka, albo na sytuacje, w których ojciec odchodzi bez słowa od matki i swojego dziecka... Tove nie słodzi i nie upiększa, a jednak jej opowieści o Muminkach tchną optymizmem, dodają otuchy i nadziei, a nawet odwagi. Jak to trafnie ujęła kiedyś Joanna Olech (prawdziwy ekspert w dziedzinie literatury dla dzieci):

Przesłanie książek o Muminkach czytam następująco: "Świat jest dziwny i niebezpieczny, ale my sobie zawsze poradzimy".



W swoich historyjkach autorce udało się uniknąć natrętnego moralizatorstwa, czy nudnego Edukowania, jakie znamy ze zbyt wielu książek dla dzieci. Język powieści o Muminkach jest żywy, bezpośredni i pełen humoru, a przy tym potrafi być poetycki i po prostu piękny.


Wielką siłą opowieści z Doliny Muminków są ich bohaterowie. Postaci nie są płaskie, bzdurne i banalne, ale pełnowymiarowe, mające zalety, wady, a niejednokrotnie i tajemnice. Cóż za plejada typów ludzkich: zatroskany i trochę nierozgarnięty Muminek, złośliwa i wścibska Mała Mi, oderwany od życia pasjonat Paszczak, niefrasobliwa i próżna Panna Migotka, niezależny i wolny Włóczykij, egocentryczny i asekurancki Ryjek, tajemnicza i niejednoznaczna Too-Tiki, nieco maniakalny Migotek, histeryczna pesymistka Filifionka, nadwrażliwy i lękliwy Homek, filisterska Gapsa, Bufka - użalająca się nad sobą mizantropka... Wiem, że brzmi to strasznie, ale okazuje się, że te postaci są po prostu rozbrajające i nie da się ich nie kochać. Oto kunszt autorki!


Nie wspomniałem jeszcze o rodzicach. Na ich przykładzie można dobrze zanalizować jak wielowymiarowe są stworzenia z Doliny Muminków. Pozwólcie jednak, że oddam głos mądrzejszym od siebie.

Kinga Dunin: Mama Muminka jest kwintesencją naszych marzeń o poczuciu egzystencjalnego bezpieczeństwa. Jest zawsze na miejscu, otuli, przytuli, zrozumie i da cukierek. Po to jednak, żeby być zdolną do zaoferowania tych darów, musi sama być silna, nie bać się, akceptować siebie i wszystkich swoich podopiecznych. Wszystko to, co daje, jest dzięki temu idealnie dostosowane do potrzeb obdarowywanych. I do pełnego bezpieczeństwa dodaje drugą pożądaną wartość, jaką jest wolność. Mama Muminka nie stawia żądań ani barier, pozwalając każdemu na samorealizację. Zarządza w swoim świecie emocjami. Rozumie uczucia innych i nie powstrzymuje nikogo przed ich okazywaniem. Co ważne, zezwala też na złość i agresję. Pozwala każdemu w każdej chwili odejść i być wolnym, nie martwiąc się o niego, a więc nie wywołując poczucia winy. W harmonijny sposób zaspokaja potrzeby, które w realnym świecie często pozostają ze sobą w konflikcie. Wszystkie opowieści o Muminkach podporządkowane są swoistej dialektyce wolności i bezpieczeństwa. Po to, żeby smakować wolność, trzeba czuć się bezpiecznym, a żeby nie udławić się bezpieczeństwem, trzeba czuć się wolnym.

Joanna Olech: Tatuś Muminka jest niepraktycznym marzycielem, niespełnionym artystą, który ciągle odpiera pokusę ucieczki w nieznane z domowej, naleśnikowo-konfiturowej pułapki.

(...) Siłą opowieści Tove są kapitalnie scharakteryzowane postacie - każda z nich ma swoją odrębną osobowość, zarazem jednak ma cechy archetypiczne; jest znakiem, symbolem pewnej ludzkiej kasty.


Nic dziwnego, że wielu spośród wielbicieli Muminków ma tendencje do obsadzania w rolach napisanych przez Tove swoich krewnych i znajomych. Przyznam się bez bicia, że i ja czasem tak robię... :-)

*

Niepowtarzalny czar Muminków i ich przyjaciół sprawia, że raz po raz podejmowane są próby adaptacji scenicznych lub filmowych.

Najbardziej popularna jest animowana wersja japońska z lat 1990-92. Pomimo lekkiego upiększenia tego świata, uważam, że jest ona bardzo udana.



Osobiście bardzo lubię też serię polską z lat 1979-82 w reżyserii Lucjana Dembińskiego:



Ale są też inne ekranizacje. Aż dwie wcześniejsze wersje japońskie (1965-69 i 1972) - obie bardzo do siebie podobne:





Jeszcze lalkowa wersja z Augsburga.

I wreszcie dwa warianty rosyjskie (sic!). Ten drugi naprawdę hard-corowy! :-) Trzeba dużo dobrej woli, by dopatrzeć się w nim oryginału.





Była też pełnometrażowa Kometa nad Doliną Muminków z 1992 r. - taka, jak i serial japoński z tego czasu. Wreszcie teraz w naszych kinach możemy oglądać Lato Muminków.


Wybrałem się na ten film mimo, że nie miałem akurat pod ręką żadnego dziecka, które mogłoby stanowić dla mnie usprawiedliwienie. Nic więc dziwnego, że mamy z małymi dziećmi patrzyły trochę z niedowierzaniem na wielkiego samotnego faceta, który przyszedł na dobranockę do kina. (A swoją drogą to zastanawiające, że na sali nie było żadnego tatusia. Czyżby wszyscy pisali w domu pamiętniki?)

Nie widziałem Muminków na dużym ekranie od czasu niedzielnych kinowych poranków dla dzieci za czasów PRL-u. Z wielką radością więc przyjąłem wiadomość o tym filmie, który na dodatek został sklecony z cudownych Opowiadań Muminków Lucjana Dembińskiego. Ta wersja wyjątkowo trafnie oddaje ducha książek Tove Jansson.

Cudownie było zobaczyć film animowany nakręcony w tradycyjny, spokojny sposób, z bardzo subtelnym humorem i niepowtarzalnym urokiem. Jakże inny to świat od tych koszmarnych filmideł w 3-D, których zwiastuny poprzedzały seans. Na ich tle Lato Muminków to prawdziwa perełka. Animacja jest po prostu niesamowita i jedyna w swoim rodzaju. Taka "chropowata" ręczna robota, a nie wymuskana, cyfrowa i sztuczna. Widzimy teksturę tkanin i użytych materiałów, przy zachowaniu niesamowitej głębi, na co pozwala technika lalki płaskiej. Po prostu mistrzostwo. Bardzo cieszy też to, że zachowano rewelacyjną oryginalną muzykę Andrzeja Rokickiego.



Jedynym - jak dla mnie - mankamentem był polski dubbing. O ile Krzysztof Kowalewski jako narrator jest godnym następcą Stanisława Kwaśniaka, to już pozostała część obsady wypadła blado i bezbarwnie. Bardzo żałuję, że nie zaangażowano tych samych aktorów, co w polskim dubbingu wersji japońskiej. Tamte głosy były dobrane i wyreżyserowane genialnie. Tutaj natomiast, za sprawą głosów, Mała Mi nie jest już tak złośliwa, a Mama Muminka tak ciepła. Natomiast Tatuś Muminka tylko jakoś tak dziwnie charczy. To największa rysa na tym klejnocie, który jednak przez to nie traci swego blasku.

*

Oj, o Muminkach mógłbym pisać jeszcze wiele. Kto by to jednak wytrzymał? Jeśli ktokolwiek dotarł aż dotąd, należy mu się nagroda. :-) Niech będzie nią ten oto filmik pokazujący migawki z "Doliny Muminków" w bibliotece w Tampere w Finalndii. Tak się składa, że miałem to szczęście być tam trzykrotnie. Jest to pewnego rodzaju muzeum, w którym zebrane zostały oryginalne rysunki Tove Jansson oraz makiety scen z książeczek wykonane własnoręcznie przez autorkę i jej przyjaciół. To są prawdziwe skarby, urokiem nieustępujące rysunkom i samym historyjkom (a tak a propos nasza polska wersja filmowa ma wiele wspólnego z laleczkami wykonanymi przez samą Tove). To miejsce jest prawdziwym rajem dla miłośników Muminków. I jeszcze ten sklepik! ;-)




7 komentarzy:

  1. Świetny tekst o Muminkach :) Jakiś czas temu sięgnęłam prawie po raz pierwszy książkę o Dolinie Muminków i mnie oczarowała. Napisałam kilka słów: http://elwiria.blox.pl/2008/12/W-Dolinie-Muminkow.html .Ciekawa byłam tej ekranizacji, plakat wygląda zachęcająco - taki ciepły i kolorowy, a Twoja relacja tym bardziej :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa i link do Twojego ciekawego tekstu i bloga. Film oczywiście jak najbardziej polecam, tak jak i wszystkie książki z cyklu o Muminkach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muminki często są analizowane jako próba ekspresji"zrywu narodowego" tego zniewolonego przez Rosję i Szwecję społeczeństwa. Niestety fińscy twórcy nie mogli w XIX i na początku XX wieku wyrażać swoich poglądów, więc uciekali w rzeczywistość baśniową.
    Świat przedstawiony i postaci Muminków dzielą się na te chołdujące fińskim zasadom oraz te, które są pod wpływem obcej kultury.Absolutyzm moralny tych książek podkreśla postać Małej Mi,która stara się relatywizować normy moralne wykreowanego społeczeństwa Muminków i jest jednoznacznie piętnowana przez autora...
    Chwila minęła, odkąd ostatni raz czytałem Twoje zapiski. Pozdrawiam, czytam z ciekawością.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam się, że nie znałem tej politycznej interpretacji Muminków. Może rzeczywiście są tam takie podteksty - niestety nie znam na tyle dobrze historii Finlandii, by je rozpoznać. Mam zresztą trochę problem z samą Tove. Ona była Finką, ale szwedzkojęzyczną. Nie mam zielonego pojęcia jakie były jej poglądy polityczne.

    Też pozdrawiam, Fullmoon i zawsze zapraszam na mojego bloga. Komentarze oczywiście bardzo mile widziane.

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesująca ta polityczna interpretacja. Ja również nie znam historii tych rejonów, ale to właściwie całkiem możliwe, że ta bajka nacechowana jest troch e podtekstem politycznym. Ciekawe, na ile tak rzeczywiście jest i czy to było intencją autorki, czy później ktoś się doszukał takich znaczen...

    A z ciekawostek: jest taki zespół rosyjski o nazwie Mummij Troll (www.mummiytroll.com)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uroczysko : ) niestety, nie dane mi było nigdy zawitać do Finlandii, ale z wielką radością zobaczyłabym sobie prace Tove na żywo. konsumpcyjno-sklepikowych potrzeb nie mam :)
    Filmu żem nie widziała, a rosyjska bajka to faktycznie - niezły kaliber :)
    Dzięki za miły komentarz, pozdrawiam,
    Z.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobry komentarz :)

    Jeżeli chcecie się czegoś więcej dowiedzieć o Muminkach to zapraszam: moomin.npx.pl

    OdpowiedzUsuń