Raz po raz, tu i ówdzie tworzone są różnego rodzaju kanony lektur lub plebiscyty na najlepsze książki (XX wieku, wszech czasów etc.). Jedną z bardziej znanych jest lista BBC The Big Read z 2003 roku (plebiscyt ten zwyciężył J. R. R. Tolkien, ku zaskoczeniu i zgrozie wielu). Można mieć o nich różne zdanie, niemniej jednak dają one pewne pojęcie na temat tego, jakie tytuły należą do naszego wspólnego dziedzictwa kulturowego. Są też niezłym drogowskazem dla wszystkich, którzy szukają ważnych i ciekawych lektur.
Wydaje się, że jakiś szeroko pojęty, mglisty kanon jednak istnieje, a wielu ludzi aspiruje do przeczytania go, skoro wśród bestsellerów książkowych znaleźć dziś można chociażby takie pozycje, jak wydana także po polsku pozycja Pierre'a Bayarda Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało? To, że ludzie aspirują do znajomości pewnego kanonu lektur świadczy też fakt, że 2 na 3 osoby często nie przyznaje się, że nie czytało jakiegoś tytułu, albo wręcz kłamie, że go dobrze zna. Taki wynik wykazała sonda, jaką przeprowadziła niezawodna BBC, która pomyślała i o tym, by zapytać Brytyjczyków (1 342 osoby) o to, w przypadku jakich książek udają oni tylko, że je czytali.
2. Wojna i pokój - Lew Tołstoj (31%)
3. Ulisses - James Joyce (25%)
4. Biblia (24%)
5. Pani Bovary - Gustave Flaubert (16%)
6. Krótka historia czasu - Stephen Hawking (15%)
7. Dzieci północy - Salman Rushdie (14%)
8. W poszukiwaniu straconego czasu - Marcel Proust (9%)
9. Odziedziczone marzenia: Spadek po moim ojcu - Barack Obama (6%)
10. Samolubny gen - Richard Dawkins (6%)
Nie powiem, kilka pozycji zaskakuje (Barack Obama?).
Ja oczywiście też mam takie książki, z powodu których dręczą mnie wyrzuty sumienia. Uważam, że są to takie pozycje, które powinienem znać. A tak poza tym chcę je przeczytać i myślę, że jeszcze kiedyś po nie sięgnę, zwłaszcza, że większość z nich leży u mnie na półce i cierpliwie czeka na swoją kolej. Oto kilka tytułów:
- Boska komedia - Dante Alighieri
- Raj utracony - John Milton
- Metamorfozy - Owidiusz (czytałem tylko fragmenty)
- Cała proza Witkacego
- Zamek - Franz Kafka
- Ulisses - James Joyce (z tym zmagałem się parę lat temu, ale nie wyszło)
- Biesy - Fiodor Dostojewski
- Pani Bovary - Gustave Flaubert
- Dolina Issy - Czesław Miłosz
- Jesień średniowiecza - Johan Huizinga
- Życie, instrukcja obsługi - Georges Perec
Co do cyklu Prousta, to jak na razie mam za sobą tylko pierwszy tom (który przeczytałem dopiero niedawno), ale bardzo chcę przeczytać całość i na pewno to zrobię. W stronę Swanna bardzo mi się podobało i już widzę, że jest to taka literatura, jaką lubię (pomimo tego, że następne tomy ponoć znacznie się różnią). Myślę, że tego nie rzucę, tak, jak stało się to w przypadku Ulissesa (ale do niego na pewno jeszcze wrócę!), czy Czarodziejskiej góry Tomasza Manna (ją sobie chyba jednak podaruję).

A co Wy na to? Macie takie tytuły, które są Waszym wyrzutem sumienia i stoją Wam ością w gardle?
Edycja z dn. 19 XI 2009:
A po co nam w ogóle kanon?
Posiadamy kanon, ponieważ jesteśmy śmiertelni i przyszliśmy na świat. Czasu jest niewiele, kiedyś się skończy, natomiast do przeczytania jest więcej niż kiedykolwiek.(Harold Bloom)
Och, gdybym miała mieć poczucie winy z powodu wielu nieprzeczytanych klasyków, byłoby ono nie do uniesienia ;) Tak poważnie, to raczej cieszę się, że jeszcze tyle odkryć przede mną (oprócz Kafki, Dostojewskiego i Francuzów - cała Twoja lista na przykład). Wracam natomiast do książek, które czytałam, nie będąc jeszcze na nie gotowa, przykładem może być Mistrz i Małgorzata
OdpowiedzUsuńP.S. Wreszcie przyszła "Zasłona w rajskie ptaki". To był mój "guilty secret", wpisałam ją na listę "must have" (nie mam takiej listy;)jakiś rok temu. Miałeś racje - pasjonująca lektura.
Rzeczywiście lepiej chyba popatrzeć na to w taki bardziej pozytywny sposób: "cieszę się, że jeszcze tyle odkryć przede mną". Dzięki za to świeże spojrzenie!
OdpowiedzUsuńPS. Cieszę się, że podoba Ci się książka Juszczaka. Otworzyła mi ona oczy na wiele spraw - nie tylko związanych z samą "Panią Dalloway".
Też mogłabym sobie stworzyć listę książek, które przeczytać by wypadało, a za które się jeszcze nie zabrałam. Z Proustem i Joyce'em na czele. "W poszukiwaniu straconego czasu" nawet kiedyś zaczęłam, ale nie podołałam tej lekturze, przyjdzie kiedyś i na nią czas. Zachęcam do przeczytania "Raju utraconego", zwłaszcza pierwszej połowy - zbuntowane anioły wypadły zdecydowanie ciekawiej niż pierwsi ludzie.
OdpowiedzUsuńTo ja może napiszę, co ostatnio z listy tych książek znikło, (bo wreszcie je przyczytałem):
OdpowiedzUsuń"Bunt mas" - Ortega y Gasset
"Rzeźnia Nr 5" - Kurt Vonnegut
"Człowiek zbuntowany" - Albert Camus
"Myśli" - Pascal
"Nieznośna lekkość bytu" - Milan Kunder
"Zniewolony umysł" - Czesław Miłosz
A o tych co jeszcze na tej liście zostały nie będę wspominał, bo mi trochę wstyd :)
O, właśnie! Ja też od dawna już chcę przeczytać coś Vonneguta, bo niestety jeszcze nic jego autorstwa nie czytałem.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - ja czytałam pasjami Vonneguta w liceum. Wydaje mi się teraz, że nic nie zrozumiałam, w każdym niewiele zapamiętałam. Czyli gdybym chciała dyskutować o nim, chyba podpadłabym pod kategorię tych przebadanych przez BBC, którzy tylko udają, że czytali ;)
OdpowiedzUsuńJa także poległam na Ulissesie ale nie dałam rady także Ferdydurce. Myślę,że każdy ma swoje małe czytelnicze grzeszki.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o kanony książek, które powinno się znać, to zawsze irytowało mnie, że ludzie opierali się na listach tworzonych przez zagraniczne media, gryząc się, że nie przeczytali Tolkiena czy Prousta, a nie chcą czytać niczego polskich autorów, których także warto docenić i poznać (ale ich książek próżno szukać na światowych listach)
Ja uwielbiam Ferdydurke i w ogóle Gombrowicza! Ale rozumiem, że nie każdemu podchodzi. To nie jest proza dla każdego.
OdpowiedzUsuń"Ferdydurke" to jedna z moich ulubionych książek, która miała spory wpływ na moje postrzeganie samej siebie i świata.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z gato. Warto czytać i polską literaturę, akurat w tej dziedzinie sztuki mamy się, jak sądzę, czym pochwalić.
Z polskiej prozy największym wyrzutem jest dla mnie Witkacy, a z nowszych pozycji Olga Tokarczuk (czytałem tylko "Annę Inn", czekają na mnie "Bieguni") oraz (tak, tak) Dorota Masłowska.
OdpowiedzUsuń