(kliknij, aby powiększyć)c. d. n.
Była ciemna burzliwa noc, gdy Snoopy zdecydował się zrobić coś nieoczekiwanego. Otworzył swój malutki bric-à-brac z przeróżnymi szpargałami. Kto by pomyślał, że minął już rok. Snoopy polubił swój mały składzik. Nie jest może tak piękny, wspaniały i popularny jak inne (z zazdrością zerka np. na magamarę i jej fascynujący Tygiel, starszy zaledwie o parę tygodni), ale jest swój i własny i bardzo przytulny. Ma już paru stałych gości, którzy lubią do niego zaglądać, co sprawia mu mnóstwo radości. I chociaż większa część odwiedzających to raczej milczące typy, Snoopiemu nie przeszkadza to aż tak bardzo - w końcu jego przyjaciel, Woodstock też do gadatliwych nie należy.
Snoopy nie należy do najskromniejszych (w końcu to słynny as lotnictwa z I Wojny Światowej), dlatego zadanie konkursowe jest odrobinkę egocentryczne: proszę wymienić jak najwięcej ulubionych twórców filmowych, muzycznych i literackich Snoopy'ego, które wypisał on na swoim profilu na Bloggerze (nie ma co tam teraz zaglądać - przezornie wszystko na chwilę usunął). Dla ułatwienia - lista pisarzy liczyła 9 pozycji; filmowców - 22, a wykonawców muzycznych było 10. Ta osoba, która wymieni poprawnie największą liczbę twórców, może wybrać sobie jedną z nagród zaprezentowanych poniżej.







Okrutna książka. Okrutna na pewno ze względu na opisane wydarzenia - i to opisane dosadnym i wyrazistym językiem. Okrutna także dlatego, że debiutowi autora Hańby brakuje trochę umiaru i powściągliwości, które to cechy znaleźć można w jego późniejszych dokonaniach. Jakby pisarz chciał dotknąć czytelników rzeczywiście mocno, abyśmy go dostrzegli i zapamiętali. W prozie tej już można znaleźć zalążki tematów i prawd ważnych dla Noblisty (np. zło, wina, kolonizacja, szaleństwo, kwestie rasowe, okrucieństwo względem zwierząt). W dwóch obszernych opowiadaniach - bo tym w zasadzie jest ta książka - autor mówi o spotkaniu człowieka z historią, które doprowadza do tego, że człowiek odkrywa w sobie ciemną krainę, jeszcze niezbadaną, głęboko ukrytą i nawet nieuświadomioną.
Bardzo smakowita lektura! Debiut literacki Virginii Woolf satysfakcjonuje w stu procentach! Jest to nie tylko najbardziej obszerna, ale też najbardziej chyba zajmująca pod względem fabularnym powieść w dorobku tej autorki. Jest to przede wszystkim zasługa żywego i trafnego języka autorki Fal, który sprawia, że chociaż książkę wypełniają w większości zwyczajne, niemal banalne czynności dnia codziennego, czyta się ją znakomicie i trudno się od niej oderwać. Woolf jak mało kto potrafi pokazać, że pod banalnymi z pozoru wydarzeniami i sprawami, kryją się i rozgrywają sprawy o wiele istotniejsze. Sama zresztą wprost o tym wspomina:Brak celu, banał, brak sensu - o, nie; po tym, co widziała na dzisiejszym podwieczorku, nie mogła w to uwierzyć. Żarciki, paplanina, wygadywane głupstwa - to wszystko nikło w jej oczach. Pod płaszczykiem sympatii i złośliwości, spotkań i rozstań kryły się rzeczy wielkie i przez tę właśnie wielkość straszne.
Od razu przy tej okazji zaznaczę, iż nie jestem zwolennikiem czytania na siłę. Jeśli książka mnie autentycznie męczy, nie podoba mi się wcale, a nie jest np. obowiązkową dla mnie lekturą (np. z racji studiów, czy pracy), to po jakimś czasie rzucam ją bez wahania. Oczywiście, zawsze jest to ryzyko, że stracę coś cennego, bo przecież mogłaby mnie ona zachwycić, gdybym ją już dokończył. Takie przypadki są jednak bardzo rzadkie. Inna sprawa, że do pewnych dzieł trzeba po prostu dojrzeć. Ale to też chyba się czuje. Dlatego uważam, że parę lat temu Ulisses był dla mnie zdecydowanie za trudny, ale myślę, że nadejdzie taki czas, gdy zdołam go z przyjemnością przeczytać.Posiadamy kanon, ponieważ jesteśmy śmiertelni i przyszliśmy na świat. Czasu jest niewiele, kiedyś się skończy, natomiast do przeczytania jest więcej niż kiedykolwiek.(Harold Bloom)
W języku swahili zmarli, którzy pozostają w pamięci innych, nazwani są "żywymi zmarłymi", na dobre stają się martwymi tylko wtedy, gdy wszyscy, którzy ich znali, już nie żyją.
(David Lowenthal)