I znów zanurzony jestem w Virginii Woolf po uszy! Wszystko za sprawą Pani Dalloway, do której niedawno wreszcie wróciłem. Odkryłem tę książkę na nowo. Zawsze ceniłem ją wysoko wśród tytułów tej autorki, ale dopiero teraz dostrzegłem w pełni jej arcydzielność. Nie ukrywam, że wymagało to sporo wysiłku z mojej strony, gdyż jest to powieść trudna, nawet jak na Virginię. Oprócz książki opatrzonej obficie przypisami i komentarzami, przeczytałem mnóstwo innych lepszych lub gorszych artykułów i opracowań (m.in. ze SparkNotes). Wśród tych opracowań wyjątkowe miejsce zajęła jedna zdumiewająca książka na temat tej powieści, a mianowicie Zasłona w rajskie ptaki autorstwa znanego historyka sztuki Wiesława Juszczaka, która okazała się pozycją niezwykle pomocną. Te wszystkie lektury wspomagające pozwoliły mi dostrzec cały kunszt Virginii Woolf; to, że nic w jej dziele nie jest przypadkowe. Cóż za precyzja! Co za przenikliwość! Jaka maestria! Teraz już nie dziwi mnie to, że pisała ona Panią Dalloway tak powoli, nieraz zaledwie kilka zdań dziennie.
Niejako naturalną kontynuacją tych lektur było przypomnienie sobie filmu Godziny Stephena Daldry.
Nie boję się powiedzieć, że jest to dzieło nie mniej genialne niż sama Pani Dalloway. Podejmuje i uwypukla wątki powieści, a przy tym odznacza się podobnym kunsztem i subtelnością. To prawdziwy cud, że ten film się udał. Groziło mu popadnięcie w intelektualny chłód albo mdły sentymentalizm, tymczasem nie ma w nim żadnego fałszywego tonu! Każda rola, nawet najmniejsza, zagrana została z maestrią przez rewelacyjnych aktorów. Wszystko przepięknie sfotografowane w znakomitych wnętrzach i kostiumach. Całość w bardzo przemyślany sposób skomponowana i zmontowana. Wszystko spaja zaś i "niesie" wyjątkowa muzyka Philipa Glassa. Dzieło totalne, które można oglądać w kółko i za każdym razem odkrywać nowe szczegóły i powiązania - także z powieścią Virginii Woolf.
Napisałem, że mogę oglądać w kółko i rzeczywiście tak zrobiłem. Nie dość, że nie był to już pierwszy seans, to jeszcze oglądnąłem ten film aż trzy razy z rzędu. Pierwszy raz ciesząc się z przeżycia na nowo tego dzieła sztuki, a drugi i trzeci analizując ten obraz już na chłodno z towarzyszeniem dwóch komentarzy: jednego w wykonaniu głównych aktorek (Meryl Streep, Julianne Moore i Nicole Kidman), a drugiego - reżysera Stephena Daldry i autora pierwowzoru powieściowego filmu, Michaela Cunninghama.
Ktoś może zapytać: po co zawracać sobie głowę i tracić tyle czasu na jedną książkę i jeden film? Albo przemawiają one do mnie w pełni od razu, albo nie. Dla mnie jest to jednak przepiękna i fascynująca przygoda, która, wiem, nie jest jeszcze zakończona. Na szczęście.
Tak, znów zanurzony jestem w Virginii Woolf po uszy.
Bardzo chciałabym przeczytać "Zasłonę w rajskie ptaki". I jeszcze raz Panią Dalloway, ale po polsku, myślę, że oryginał mógł być dla mnie za trudny, żeby wszystko dostrzec. A ponadto, podpisuję się pod całym postem obiema rękami!
OdpowiedzUsuńKsiążka Juszczaka nie jest zbyt łatwo dostępna, ale gdy już pokaże się gdzieś, to zwykle za niewielkie pieniądze (ja po długich wyczekiwaniach kupiłem na allegro).
OdpowiedzUsuń"Pani Dalloway" jest trudną książką, więc warto zajrzeć i do polskiego i angielskiego tekstu oraz posłużyć się różnymi artykułami i komentarzami. Niestety nasze polskie tłumaczenie jest bardzo stare i bardzo niedoskonałe, dlatego książka w oryginale robi o wiele większe wrażenie.
Zanim znajdziesz książkę Juszczaka polecam Ci jego artykuł na temat Pani Dalloway i filmu Godziny:
http://www2.tygodnik.com.pl/tp/2808/main03.php
I jeszcze wybór tekstów pokrewnych (mam takich więcej, ale te jak na razie wystarczą aż nadto):
http://www2.tygodnik.com.pl/tp/2803/film05.php
http://www2.tygodnik.com.pl/tp/2803/film06.php
http://www2.tygodnik.com.pl/tp/2803/film07.php
Tak, film piękny, tylko te wybory takie smutne. A nos Kidman bardzo udany ;) Jeśli Virginia była taka jak ją przedstawiono, to zdaje się, że to naprawdę interesująca postać. :)
OdpowiedzUsuńNos w porządku, ale chyba jednak troszkę inny niż "w oryginale". ;)
OdpowiedzUsuńVirginia to fascynująca postać - jeszcze bardziej niż w filmie. Polecam jej biografie (np. Quentina Bella lub Hermiony Lee), a nade wszystko Dzienniki.
A co do wyborów... Tak, smutne. I nieraz bardzo trudne. Ale jest też w nich wiele piękna. Były to w gruncie rzeczy wybory życia. Życia, które jest godne, wolne, spełnione. Tak, jak jest powiedziane w końcówce:
patrzeć życiu w twarz
zawsze
patrzeć życiu w twarz
i poznać je
takim, jakie jest
wreszcie
poznawszy je
pokochać je
takim, jakie jest
a następnie
zrezygnować z niego.
wciąż lata między nami
wciąż lata
wciąż miłość
wciąż GODZINY
Snoopy, czytales biografie H. Lee? To klasyk klasykow i podobno najlepsza, jaka powstala. Mam ja na liscie do przeczytania - jestem bardzo ciekawa. Jakie byly Twoje wrazenia?
OdpowiedzUsuńHermione Lee jest zreszta odpowiednikiem polskiego dziekana jednego z oksfordzkich kolegiow uniwersyteckich. Wczoraj otwierala wyklad prof. Vermesa - czlowieka, ktory wiekszosc swojego zycia poswiecil badaniom nad zwojam znad Morza Czarnego. Zrobila to z wielka klasa. Moge sobie wyobrazic, ze tak jak swietnie przemawia, tak potrafi znakomicie opowiadac o czyms zyciu.
Serdecznosci!
Zazdroszczę ci tego zafascynowania Virginią - przeczytałam "Damę w lustrze" ale nie wiem nawet jak to u siebie opisać. W kolejce czeka "Orlando" - myślisz, ze to dobry wybór??
OdpowiedzUsuńJest w tej pisarce coś takiego - nie potrafię tego nazwać - co intryguje - i choć ciężko się czyta jej książki to nie można przestać. Zaskakujące!
magamara: Niestety nie czytałem jeszcze biografii Hermiony Lee, ale poleciłem ją właśnie dlatego, iż słyszałem że jest najlepsza i najpełniej oddaje to, jaką osobą była Virginia. Zresztą twórcy "Godzin" właśnie tą biografią się posługiwali tworząc jej filmowy odpowiednik.
OdpowiedzUsuńW styczniu, nakładem wydawnictwa Czarne ukaże się nieznana mi pozycja tej autorki pt. "O chorowaniu" (zapewne jakiś esej), ze wstępem Hermiony Lee właśnie.
gato: "Damę w lustrze" i "Orlanda" bardzo lubię (tak a propos warto też obejrzeć świetny film "Orlando" z Tildą Swinton w roli tytułowej!). Polecam jednak przede wszystkim "Fale". Książka trudniejsza niż tamte, ale jedna z najlepszych, a może nawet najlepsza. Książki Virginii to prawdziwa poezja! Może dlatego tak trudno przestać?
Dziękuję za linki do tekstów. Właściwie już je kiedyś czytałam, ale dobrze było sobie je przypomnieć, miło, że je tu zamieściłeś. No i, zmobilizowałeś mnie, wreszcie złożyłam zamówienia na Zasłonę w Rajskie Ptaki! A czy jest u nas dostępna taka anglojęzyczna wersja z przypisami? Jakoś nie mam ochoty na kulawe przekłady.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy u nas dostaniesz takie wydanie. Ja swoje kupiłem we Włoszech (linki do wydawnictwa znajdziesz w poście "Pociągające lektury pociągowe"). Myślę jednak, że powinnaś poradzić sobie ze zwyczajnym angielskim wydaniem (można kupić za grosze) i czasem zerkać w polskie przy trudniejszych językowo fragmentach.
OdpowiedzUsuńTo idę szukać linków :) Mam takie tanie wydanie z serii Penguin Popular Classics. Rzeczywiście dałam radę, ale i tak myślę, że na pewno mi umknęło wiele rzeczy. Zdałam sobie sprawę czytając choćby analizę Juszczaka na temat ostatniego zdania...
OdpowiedzUsuńStrona o Virginii po polsku. Dobrze, że ktoś o czymś takim pomyślał. Miejmy nadzieję, że będzie się dalej rozwijać:
OdpowiedzUsuńhttp://virginiawoolf.ekslibris.net