Krakowskie księgarnie z tanią książką już nieraz uszczęśliwiały mnie różnymi perełkami za pół darmo. Parę miesięcy temu nabyłem w jednej z nich pięknie wydaną książkę Krzysztofa Niedałtowskiego Zawsze Ostatnia Wieczerza wydaną ku mojemu zaskoczeniu przez wydawnictwo Twój Styl (jeszcze w 2006 roku). Zdecydowałem się kupić książkę, chociaż nic mi wówczas nie mówiło nazwisko autora - dopiero teraz poręczne "googlowanie" dostarczyło mi informacji, iż jest to ksiądz diecezji gdańskiej i duszpasterz środowisk twórczych. Do kupna książki zachęciła mnie nie tylko tematyka, ale i cena, która była niemal o 100 zł niższa niż ta wydrukowana na obwolucie. Gdy teraz, chcąc wzbogacić swoje przeżywanie Wielkiego Tygodnia, sięgnąłem po tę pozycję, okazało się, że jest ona warta nawet pełnej kwoty.
Autor postanowił wejść w świat sztuki i przyjrzeć się dziesiątkom przedstawień tej "Najważniejszej Kolacji Wszech Czasów", szukając odpowiedzi na zadane we wstępie pytanie: "co było w tamtym spotkaniu tak wyjątkowego, że stało się ono kodem do zrozumienia naszej cywilizacji?".
Jako czytelnicy tej książki jesteśmy zaproszeni, aby "w poszukiwaniu klucza do tej zagadki" wraz z autorem "przemierzyć cały kontynent wzdłuż i wszerz". Cóż za pasjonująca to podróż! Niedałtowski szczęśliwie nie naśladuje wielkich poprzedników opisujących podróże artystyczne, takich jak Muratow, czy Herbert (które to naśladowanie zgubiło już niejednego aspiranta do roli erudycyjnego i poetyckiego przewodnika), ale znajduje swój własny, pełen szlachetnej prostoty język. Opisując swoje zmagania z materią sztuki i meandrami teologii, czy też poszukiwania intelektualne i po prostu te lokalizacyjne, znakomicie stopniuje napięcie, niemal jak w klasycznym kryminale. Czyta się to znakomicie! I pomimo tego, iż nie jest to publikacja naukowa, zawiera mnóstwo ciekawych, a nawet zaskakujących informacji, opartych na żmudnej kwerendzie w bibliotekach światowych. Tak więc w kostiumie już to dziennika z podróży, już to błyskotliwego eseju, dostajemy solidną porcję rzetelnej wiedzy. Wiedza i emocje w jednym? Jak najbardziej!
Książka podzielona jest na siedem rozdziałów podejmujących różne aspekty związane z przedstawieniami Ostatniej Wieczerzy. Pośród nich m. in. szkice o malarstwie Florencji i Wenecji, o ikonografii Judasza, o Świętym Graalu, a nawet o realizacjach tematu w kręgu kościelnych wspólnot reformowanych.
Walorem nie do przecenienia jest szata graficzno-edytorska tej publikacji. Typografia jest na rzadko spotykanym poziomie! Tekst płynnie przeplata się z wyjątkowo bogatym materiałem ikonograficznym (niektórych dzieł tu reprodukowanych próżno szukać gdzie indziej). Przywykłem już do tego, że czytając tego typu książki, uzbrojony jestem w cały stos albumów oraz w komputer z dostępem do sieci, aby w każdej chwili móc zerknąć na obraz, czy zdjęcie zabytku, o którym akurat pisze autor. Komplikuje to oczywiście lekturę, gdyż trzeba co rusz odrywać się od książki i wertować albumy lub zasoby internetu. W wypadku Zawsze Ostatniej Wieczerzy nie musiałem się uciekać do tej metody ani razu. Odpowiednia ilustracja zawsze jest pod ręką - na tej samej lub sąsiedniej stronie. Ponadto, gdy jest taka potrzeba, mamy dzieło zaprezentowane w większym formacie na rozkładających się skrzydełkach, które jednak są tak sprytnie zgięte, że nie mną się, nie zaginają i nie deformują jednolitej bryły tomu. Jakby tego było mało, znajdziemy tu też odpowiednie mapki pomagające rozeznać się w lokalizacji omawianych dzieł. Niestety rzadko spotykam wydawnictwa o sztuce, które mogłyby poszczycić się tymi, tak zdawałoby się oczywistymi, udogodnieniami. Ponadto całość wydrukowana jest na znakomitym papierze (na szczęście nie na tym najbardziej połyskliwym kredowym, którego nie cierpię), oprawiona w estetyczną płócienną (!) oprawę z obwolutą i solidnie zszyta.
To wszystko sprawia, że książka ks. Krzysztofa Niedałtowskiego jest jak najbardziej godna polecenia. Została zresztą doceniona m. in. nagrodą Pro Libro Legendo 2006 ("Książka, którą warto przeczytać") przyznawaną przez gdańskich bibliotekarzy z Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej. Pozostaje jeszcze tylko gratulować autorowi i wydawcy tak znakomitej publikacji a sobie życzyć, by takich jak ta było na naszym rynku wydawniczym jak najwięcej.
Fresk, 400 x 880 cm, Ognissanti, Florencja, Włochy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz