I oto niemal po 70 latach od śmierci Virginii Woolf mamy wreszcie wszystkie jej powieści przetłumaczone na język polski. (Teraz czekamy na eseje i pełne Dzienniki). Ostatnią przełożoną na nasz język powieścią jest Noc i dzień, drugi tytuł w jej dorobku, z 1919 roku. Opasłymi rozmiarami dorównuje debiutowi (o którym pisałem tutaj), ale moim zdaniem jest niestety książką słabszą. Nie wytrzymuje też porównania z większością późniejszych dokonań autorki.
Nie jest to jednak powieść zła. Jest dosyć zajmująca, choć może nieco zbyt staroświecka. W jednej z recenzji prasowych (bodajże w "Przekroju") padło sformułowanie, że to taka damska "koronkowa robota". Chyba w przypadku tej powieści trzeba by się z tym określeniem zgodzić.
Fabuła opisuje perypetie okołomiłosne kilkorga młodych ludzi i opiera się w zasadzie na rozmowach prowadzonych przez głównych bohaterów w różnych konfiguracjach. Taka konstrukcja przywodzi na myśl sztukę teatralną, a mnie osobiście skojarzyła się z pełnymi miłosnych perypetii sztukami Aleksandra Fredry, gdzie w pewnym momencie nie wiadomo już "kto z kim i dlaczego". Na szczęście to podobieństwo jest tylko częściowe i raczej powierzchowne. Przed popadnięciem w zupełną "teatralność" ratuje tę powieść wgląd w wewnętrzne życie postaci poprzez tak kochane przez Woolf liczne introspekcje. Chyba najmocniejszym punktem tej książki jest pełen wdzięku język. Słowa płyną potoczyście i porywają czytelnika zachwycającym swą elegancją nurtem. Dla mnie była to spora przyjemność.
Virginia Woolf nie byłaby jednak sobą, gdyby miała pisać tylko o perypetiach miłosnych. Są one dla niej pretekstem do opisu skomplikowanych relacji międzyludzkich. Subtelnie, acz wyraźnie stawia też pytania o rolę kobiety w społeczeństwie, jej prawo do szczęścia, samostanowienia i realizacji. Nade wszystko zagłębia się jednak w bogaty świat życia wewnętrznego: uczuć, emocji, motywacji... A także "ów ustawiczny rozdźwięk między myślą a czynem, między życiem w samotności a życiem wśród ludzi, zdumiewającą przepaść, na której jednej krawędzi działa w świetle dnia pełna wigoru dusza, na drugiej zaś panują mrok i melancholia..." (s. 386-387).
Noc i dzień. Czy da się przejść z jednej strony na drugą?
Viginia Woolf, Noc i dzień,
przekład: Anna Kołyszko i Magda Heydel,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010, stron 592.
Ja właśnie jestem w trakcie czytania...Już dawno tak dobrze mi się nie czytało powieści, nie wiem ,kiedy mi czas ucieka, język jest cudowny, bohaterowie pełnokrwiści z jednej strony,ale z drugiej rozmyci przez ciągłe bujanie w obłokach...Uwielbiam Woolf, dobre wyciszenie przed świętami
OdpowiedzUsuń