Kilka dni temu obejrzałem jeden z telewizyjnych serwisów informacyjnych, który zdominowany był przez dwa wydarzenia: żenującą awanturę wokół krzyża przed pałacem prezydenckim oraz ostatnie powodzie. Dzięki zestawieniu tych dwóch spraw przyszła refleksja: o ile lepiej by było, gdyby te tłumy tzw. "obrońców krzyża" koczujących przez wiele dni w Warszawie (wśród nich wielu silnych mężczyzn) poświęciło ten czas pomagając powodzianom. To tam jest prawdziwy krzyż.
***
Od kilku dni jestem już w Londynie. Za mną wizyta w Victoria & Albert Museum, a przede mną jeszcze wiele planów i zamierzeń (wśród nich chęć odwiedzenia Oxfordu, Rodmell i Stonehedge). Podróż do Anglii niestety nie obyła się bez przykrych niespodzianek. Długotrwałe i niespodziewane korki na drodze z Krakowa do lotniska w Pyrzowicach pod Katowicami sprawiły, że spóźniłem się 10 minut na odprawę bagażu. Były to niestety najdroższe 10 minut w moim życiu (300 zł dodatkowej opłaty + dwie butelki znakomitego francuskiego wina wyrzuconego z torby). Ale przynajmniej zdążyłem na samolot. A polskim drogom ufam jeszcze mniej niż dotychczas.
Świetny cytat do zapamiętania: "To tam jest prawdziwy krzyż". Życzę miłego wypoczynku w Londynie. Napisz pocztówkę na blogu!
OdpowiedzUsuńJa nie ufam ani drogom, ani liniom lotniczym :)
Dzięki za błyskawiczny komentarz! Postaram się tu coś jeszcze skrobnąć nt. tej wizyty w Anglii.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, to trudno się dziwić, że Polacy są tam mało ufnym narodem.
Polacy są mało ufnym narodem wszędzie. Nawet w Polsce ;)
OdpowiedzUsuńA, ten błyskawiczny komentarz to dlatego, że zaopatrzyłem się w program odczytujący źródła RSS i jestem na bieżąco ;-)
PS
Wpis o Londynie koniecznie opatrz zdjęciami!
Tak się zastanawiam, sam zrobiłeś ten szablon? Jestświetny.
OdpowiedzUsuńTo standardowy szablon bloggera. :) Ja jestem odpowiedzialny tylko za winietę (fragment obrazka z napisem bric-a-brac) oraz obrazek ze świecą, książkami etc. Tak, czy siak - dzięki!
OdpowiedzUsuńPrawdziwy krzyż... to daje do myślenia. Jak dotąd nie miałem zdania w tej sprawie. Dzięki Tobie właśnie sobie je wyrobiłem:)
OdpowiedzUsuńBędę wpadał!
Pozdrawiam!
Twój blog też mi się spodobał. Będę zaglądał! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńZycze bardzo przyjemnego pobytu w moim miescie i spacerow sladami Woolf :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego podrozowania!
OdpowiedzUsuńCzy wiesz, czego sie spodziwac w Stonehedge? Dla mnie wyprawa byla rozczarowaniem, bo kamienie mozna bylo ogladac tylko z dalekiej perspektywy, chodzac wokol dobrze wydeptanego kola, ogradzajacego miejsce wsrod calych mas innych zwiedzajacych. Gdybym wiedziala to wczesniej, pewnie nie byloby tak zle :)
Ja wlasnie wrocilam z Polski i przyznam szczerze, ze nic z tej awantury o krzyz nie rozumiem. Wlasciwie to trudno bylo mi uwierzyc, ze to dzieje sie naprawde :)
Słyszałem niestety sporo niekorzystnych opinii nt. Stonehendge. Szczególnie żałuję, że nie wpuszczają już do środka kręgu! Mimo tego postanowiłem tam pojechać z kolegą. Niestety z Londynu połączenie autobusowe jest wyjątkowo niekorzystne, natomiast pociąg jest bardzo drogi. Postanowiliśmy tym razem zrezygnować, ale może uda nam się wybrać tam kiedyś samochodem.
OdpowiedzUsuń