piątek, 13 lutego 2009

Ach, te kobiety ekranu!


Jako stary kinoman, czasem wspominam sobie aktorów i aktorki, które jeszcze całkiem niedawno świeciły silnym blaskiem, a ostatnio zbladły, a nawet zostały praktycznie zapomniane. Przyznam, że nieraz tęsknię za nimi i chętnie zobaczyłbym jedną czy drugą personę w jakiejś wielkiej, wyjątkowej roli. Postanowiłem sporządzić mały, prywatny ranking tych filmowych osobistości, które zniknęły już niemal z ekranów, a za którymi wciąż tęsknię. Znamienne, że są to same kobiety. Czyżby świat filmu był dla nich bardziej okrutny niż dla mężczyzn?

1. Winona Ryder
Zakochałem się w niej jeszcze w szkole podstawowej, po obejrzeniu filmu "Syreny" Richarda Benjamina (1990). Była to pierwsza i tak naprawdę jedyna filmowa miłość mojego życia. Była naturszczykiem, na pewno nie aktorką wybitną, ale trudno odmówić jej wdzięku i naturalności, którymi potrafiła chwycić za serce. Grała zresztą u największych. Wystarczy wymienić tylko takich twórców, jak: Tim Burton, Francis Ford Coppola, Jim Jarmush, Martin Scorsese, Woody Allen, Jean-Pierre Jeunet... W wieku 24 lat miała już na koncie dwie nominacje do Oscara, nominacje do BAFT-y i Złotych Globów (tę ostatnią statuetkę nawet zdobyła). Wszystko szło w znakomitym kierunku, aż do pamiętnego skandalu z kradzieżą jakiejś marnej, acz kosztownej szmatki w jednym z butików. To był koniec kariery nieodżałowanej Winony. Jedna chwila słabości i głupoty zaprzepaściła wszystko. A pustą przestrzeń po niej próbuje zagospodarować drewniana i nijaka Keira Knightley (wystarczy tylko spojżeć na jej rolę w "Dumie i uprzedzeniu" J. Wrighta, by przekonać się jaką jest marną podróbką Winony). Za żadną aktorką nie tęsknię bardziej, niż za Winoną. I wciąż mam nadzieję na jakiś efektowny "come-back". Może któryś z Wielkich nie zapomniał o niej do końca? Może jeszcze dostanie rolę godną jej talentu? Wierzę w to. WINONA FOREVER!

2. Michelle Pfeiffer
Och! Belle Michelle! Piękna kobieta, która wyglądem nadrabia wszelkie niedostatki warsztatu - i robi to z taką gracją, że nawet ich nie zauważamy. Kobieta-kameleon, która potrafi być olśniewająco piękna i pospolicie brzydka. Ostatnio znów pojawiła się na dużym ekranie. O dziwo, pomimo upływu lat, niezmiennie urodziwa. Zapewne wielkich ról na razie nie dostanie, ale na niezłe ma na pewno szansę - jak chociażby cudownie auto-ironiczna rola czarownicy Lamii w "Gwiezdnym pyle" wg powieści Neila Gaimana.


3. Jodie Foster
Piekielnie inteligentna i utalentowana - co udowodniła już w pierwszej ważnej roli w "Taksówkarzu" Martina Scorsese. Ma na koncie tak niezapomniane kreacje, jak "Milczenie owiec", czy "Nell". Ostatnio pojawia się tu i ówdzie - wolę jednak, gdy są to role na miarę "Odważnej" Neila Jordana, niż chałtury w stylu "Wyspy Nim".





4. Sigourney Weaver
Czy ktoś jeszcze pamięta, że to kobieta, która jako jedna z niewielu w historii zdobyła dwie nominacje do Oscara w jednym roku? Czy ktoś pamięta, że ma na koncie nie tylko fantastyczną serię o Obcych, ale i takie tytuły jak: "Goryle we mgle" oraz "Śmierć i dziewczyna"? Dlaczego więc ostatnio jedyną robotę, jaką może dostać to dubbing w kolejnych animowanych superprodukcjach oraz wręczanie nagród filmowych podczas nudnawych hollywoodzkich gali?




5. Susan Sarandon
Wielka aktorka! Moja ulubiona rola to siostra Helen Prejean z genialnego "Dead man walking - Przed egzekucją" w reżyserii jej męża, Tima Robbinsa. Uważam, że to skandal, iż ostatnio znakomite kreacje tworzy tylko w filmach telewizyjnych ("Bernard i Doris" z HBO), a jeśli pojawia się na dużym ekranie, to albo w epizodzie ("W dolinie Elah") albo w marnym filmidle urągającym jej talentowi ("Speed Racer").


6. Glenn Close
Kiedyś jedyna aktorka, która mogła mierzyć się z niepokonaną Meryl Streep, dziś grająca w serialach telewizyjnych ("Damages" z Showtime). O tempora, o mores!










7. Jennifer Jason Leigh
Nigdy nie zrobiła oszałamiającej kariery, ale zawsze miała nosa do ciekawych i niebanalnych filmów. Dzięki temu ma na koncie role u Roberta Altmana, Agnieszki Holland, braci Coen, Davida Cronenberga, czy Sama Mendesa. Mam nadzieję, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Zobaczymy co pokaże w wyczekiwanym "Synecdoche, New York" Charliego Kaufmana.






8. Juliette Lewis
Prawdziwy wulkan energii, który sprawdzał się też w rolach bardziej wyciszonych. Brzydka, ale utalentowana, zagrała ciekawe role w "Co gryzie Gilberta Grape?", "Kalifornii", "Urodzonych mordercach". Od około 10 lat nie gra w niczym ciekawym! Ponoć załapała się ostatnio do dubbingu.







9. Sharon Stone
Zemściło się na niej to, że swoimi przełomowymi rolami dała się zaszufladkować w roli "pani od seksu". Gdy przybyło lat, niemal wszyscy o niej zapomnieli. Nie pomogło nawet to, że udowodniła swój talent w niedocenionym "Kasynie" Martina Scorsese, za którą to rolę otrzymała Złotego Globa i nominację do Oscara. Ostatnia jej ciekawa rola to smakowity epizod w "Broken Flowers" Jima Jarmusha z 2005 roku.



10. Holly Hunter
Też jedna z tych, które w jednym roku zdobyły aż dwie nominacje oscarowe - i dziś też produkuje się głównie w telewizji (serial "Saving Grace"). Na zawsze pozostanie w moim sercu jako Ada z "Fortepianu" Jane Campion. Na samo wspomnienie tej postaci i tej roli mam ściśnięte serce.





11. Anjelica Huston
Prawdziwa wiedźma! Taki jej wizerunek utworzyłem sobie w mojej głowie odkąd zobaczyłem ją jako mały chłopak szczękający zębami w kinie na dziecięcym horrorze "Wiedźmy" według Roalda Dahla. Potem ten obraz utrwaliłem sobie za sprawą jej występu w serii filmów o Rodzinie Addamsów, a poniekąd i oscarową rolą w "Honorze Prizzich". Niestety ta ciekawa aktorka zginęła już w morzu niepamięci i nawet nie mam już nadziei, że zobaczę ją jeszcze w jakiejś znaczącej roli.


12. Kathleen Turner
Podobna sytuacja, jak z Angelicą Houston (zagrały zresztą obie w "Honorze Prizzich"). Też ciekawa, charakterystyczna aktorka, o dużym zacięciu komediowym, której złote lata już minęły i raczej nie powrócą. Warto jednak o niej pamiętać.





I jeszcze trochę wyliczanek.

Jest cała masa aktorek kiedyś odnoszących sukcesy, a dziś zapomnianych, za którymi raczej nie tęsknię. Należą do nich: Kim Basinger, Meg Ryan, Geena Davies, Goldie Hawn...

Jest wreszcie kilka, o których chętnie bym zapomniał, a które jeszcze dziś tu i ówdzie się pojawiają, choć gwiazda ich już nieco przybladła: Sandra Bullock, Helen Hunt, Reese Witherspoon, Gwyneth Paltrow, Keira Knightley... BLEEE! :-P

Całkiem spora jest grupa aktorek znakomitych lub bardzo dobrych, a jednak odrobinę niedocenianych: Frances Conroy, Rachel Griffiths, Eileen Atkins, Frances McDormand, Ally Walker, Brenda Blethyn, Grace Zabriskie, Maia Morgenstern, Minnie Driver, Naomi Watts, Rachel Weisz, Robin Wright Penn, Sarah Polley, Emily Watson...

I są wreszcie te Wielkie, którym jak na razie nie grozi bezrobocie - moje ukochane: Meryl Streep, Emma Thompson, Cate Blanchett, Tilda Swinton. I jeszcze: Judi Dench, Julianne Moore, Julie Delpy, Kathy Bates, Laura Dern, Laura Linney, Nicole Kidman, Scarlett Johansson, Toni Collette, Uma Thurman...

Oby nie podzieliły losu tych "zapomnianych". Obyśmy mogli cieszyć się ich obecnością na ekranie jak najdłużej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz