piątek, 26 sierpnia 2011

Patti Smith, Just Kids


Gdy dowiedziałem się, że wydawnictwo Czarne zamierza wydać najnowszą książkę Patti Smith dopiero w październiku 2012 roku (za to w tłumaczeniu znakomitego Roberta Sudóła), postanowiłem, że nie będę czekał tak długo i zdobyłem egzemplarz angielski. Just Kids po prostu mnie zauroczyła. Jest to swoista autobiografia Patti, skupiająca się przede wszystkim na jej skomplikowanym i wyjątkowym związku ze słynnym fotografem Robertem Mapplethorpem. Poznali się w bardzo młodym wieku, gdy byli jeszcze parą dzieciaków marzących o artystycznych sukcesach (głównie na polu sztuk plastycznych oraz poezji). Z czasem połączyła ich głęboka więź przyjaźni. Patti była dla Roberta muzą, opiekunką, kochanką, przyjaciółką... On wspierał ją w dążeniu do znalezienia właściwej formy wyrazu. 


Książka jest w gruncie rzeczy wyznaniem miłości do Roberta, opowieścią o niezwykłej przyjaźni. A jest to opowieść naprawdę piękna i wzruszająca. Patti Smith mówi językiem prostym i bezpretensjonalnym, a jednocześnie w niezwykle poetycki sposób. Niektóre obrazy i metafory sprawiały, że aż ciarki przechodziły mi po plecach. Chociaż pisze ona niejednokrotnie o sytuacjach, które nadawałyby się na skandaliczną opowieść, robi to w sposób wyciszony, dyskretny, jakby chodziło o najzwyklejsze wydarzenia. Nikogo też nie osądza. Ujęła mnie tym niezmiernie.


Chociaż Mapplethorpe zajmuje w tej historii główne miejsce, to w tle roztacza się barwne środowisko nowojorskiej sceny rockowej i artystycznej przełomu lat 60-tych i 70-tych. Kogo tu nie ma! Andy Warhol i jego Fabryka, Jimi Hendrix, Bob Dylan, Jim Morrison, Janis Joplin - żeby wymienić tylko najbardziej znane nazwiska. Smith potrafi nakreślić ich portret kilkoma subtelnymi, rozedrganymi kreskami (jak w swoich rysunkach). Wystarczy jedna opisana sytuacja, jedno zacytowane zdanie, jakaś anegdota, aby uchwycić coś wyjątkowego i prawdziwego o przedstawianej postaci (szczególnie zachwycił mnie fragment o bliższym spotkaniu z Janis Joplin). 


Integralną częścią książki są zamieszczone w niej zdjęcia i rysunki: zjawiskowe portrety Patti wykonane przez Roberta, ich twórczość plastyczna, wreszcie uchwycone polaroidem sceny ze wspólnego życia codziennego. Są pięknym dopełnieniem tekstu, a w pewnym sensie i kontynuacją narracji.


Niech za rekomendację tej książki wystarczy to, że napiszę, iż czytając ją miałem w oczach łzy - i to nie jeden raz: od poruszającej przedmowy to takiegoż zakończenia. 


Piosenka Wild Leaves napisana przez Patti dla Roberta na jego 41 urodziny, niedługo przed jego śmiercią.

Zamieszczone w poście zdjęcia to wybrane portrety Patti Smith wykonane przez Roberta Mapplethorpe'a - wszystkie znalezione gdzieś w odmętach internetu.










Patti Smith, Just Kids
Wyd. Bloomsbury, 2010, 
s. 308.
Cena okładkowa (paperback): 8,99

Książka zdobyła National Book Award.

Planowana jest jej ekranizacja (nie znam szczegółów, ale widzę tylko jedną aktorkę w roli Patti: Charlotte Gainsbourg).

14 komentarzy:

  1. A ja właśnie niedawno utworzyłam sobie playlistę złożoną właśnie z Patti, Boba i całej wielkiej reszty. Cudo. Poczekam na tłumaczenie "Czarnego" bo myślę, że wtedy właśnie się wygrzebię z zaległości :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja siostra ma identyczne podejście: cały stos książek czeka na swoją kolej, więc i ona poczeka na polskie tłumaczenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. You beat me now. Wlasnie idzie do mnie ta ksiazka z Amazona. Nie moge sie doczekac! To sie chwali, ze tlumaczenie tak predko sie pojawia. Zbyt wiele waznych ksiazek nie zostaje przetlumaczonych tuz po ukazaniu sie, a potem, 2-3 lata pozniej np., juz nikt nie jest zainteresowany, "bo to zadna nowosc".

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wydaje mi się, żeby to tłumaczenie było prędko. Prawie 3 lata po premierze to chyba niezbyt szybko - zwłaszcza w zglobalizowanym świecie internetu, amazonów, e-booków itd. Tak, czy siak dobrze, że się w ogóle ukaże. Życzę satysfakcjonującej lektury!

    OdpowiedzUsuń
  5. Poczekam na tłumaczenie, myślę, że książką się też zachwycę. Ja też widzę w tej roli Ch.Gainsbourg, w pierwszej chwili myślałam, że to ona jest na zdjęciach.
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że będzie to Gainsbourg - nie tylko jest podobna, ale w dodatku piekielnie zdolna. Każdą inną kandydaturę będzie mi trudno zaakceptować. Niestety, jeśli to będzie produkcja hollywoodzka, to można się spodziewać nawet Keiry Knightly lub Nicole Kidman ze sztucznym nosem i nadzieją na oscarową nominację za "oszpecenie" się. :-/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, rzeczywiście. Czasem takie dziwne głupoty wypisuję, ale to dlatego, że mój mózg jakoś nie chwyta czasu i miałam dziwne wrażenie, że książka ma góra rok. No ale rok temu to ona NBA dostała, a nie się ukazała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dokładnie. :) Nie przejmuj się, ja to dopiero potrafię czasem bredzić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pare lat temu TVP Kultura nadawala niezly dokument o Patti, natomiast zeby wyszedl z tego dobry film fabularny to musi sie ktos bardzo postarac. Ale nie w taki sposob jak tworcy Gainsbourga ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie skończyłam czytać (rosyjską wersję) wczoraj późno w nocy. Łzy same leciały. Piekna miłość, oddanie, wielka przyjaźń

    OdpowiedzUsuń
  11. @peek-a-boo: A mnie film o Gainsbourgu bardzo się podobał. :)

    @Anonimowy: Oj, tak, tak...

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam pytanie, czy do oryginalnej "wersji" potrzebna jest jakaś znaczna umiejętność językowa, czy może raczej jest napisana prosto? Co nie znaczy, ze banalnie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmmm... Trochę trudno jest mi to ocenić. Z tego, co pamiętam, to nie była trudna do przyswojenia książka. A tak w ogóle, to wydawnictwo Czarne zapowiada jej wydanie na 17 września, pod tytułem "Poniedziałkowe dzieci". To już niedługo, więc można poczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. mogliby zostawić oryginalny tytuł. Mam nadzieje, że będzie podobne wydanie, tzn. zdjęcia, zachowany podobny układ graficzny itp. Dzięki za odpowiedź tak w ogole:) mimo wszystko skuszę się chyba na oryginalną wersję

    OdpowiedzUsuń