UWAGA: Lektura najnowszej pozycji autorstwa Zadie Smith grozi tym, że Twoja lista książek do przeczytania i filmów do obejrzenia znacznie się wydłuży. Tak stało się i w moim przypadku. Dzięki tym błyskotliwym "esejom okolicznościowym" nabrałem wielkiej ochoty, by nadrobić zaległości w klasyce - zarówno tej bardziej, jak i mniej znanej (George Eliot, Kafka, Zora Neale Hurston, E. M. Forster, Larkin), a także w literaturze współczesnej (David Foster Wallace), filmach (Filadelfijska opowieść, Bellissima Viscontiego), a nawet serialach telewizyjnych (Steptoe and Son) A to tylko niewielka część nazwisk i tytułów, które padają w tekstach okolicznościowych Zadie.
Zadie Smith
Autorka tego tomu jest piekielnie inteligentna. I nie jest to może jakieś wielkie odkrycie, bo każdy, kto zna jej świetne powieści mógł się o tym przekonać wcześniej, niemniej jednak w esejach tych owa inteligencja i erudycja wręcz lśni i kokietuje. Teksty te są prawdziwą kopalnią błyskotliwych i inspirujących myśli - ja swój egzemplarz mam cały pokreślony ołówkiem. Rozważania Zadie iskrzą się też od humoru, przez co lektura wciąga niesamowicie, co w przypadku esejów nie jest wcale takie oczywiste. Teksty są bardzo różnorodne - od akademickich, niemal naukowych wykładów, poprzez reportaże, wspomnienia, recenzje książek i filmów, po różne osobiste błahostki. Każdy z nich jest jednak dogłębnie przemyślany, o klarownej strukturze, często z pomysłową pointą. Niejednokrotnie rozważania nad jakimś dziełem lub konkretnym twórcą prowadzą do bardziej uniwersalnych konstatacji (np. esej o filmie Bellissima Viscontiego staje się okazją do celnych uwag na temat roli kobiety w społeczeństwie włoskim).
Ostrzegam więc jeszcze raz: uważajcie na książkę Jak zmieniałam zdanie. Ostrzegam, bo wiem, że dla prawdziwych moli książkowych takie ostrzeżenie to najlepsza rekomendacja.
Zadie Smith,
Jak zmieniałam zdanie.
Eseje okolicznościowe,
Jak zmieniałam zdanie.
Eseje okolicznościowe,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2010,
stron 360,
cena okładkowa: 39,90 zł
Ja się częściowo zawiodłam, bo akurat eseje o książkach urzekły mnie mniej, jakoś nie znalazłam w nich wiele dla siebie. Może to czego szuka w książkach Zadie, a czego szukam ja jednak znacznie się różni, przynajmniej w niektórych punktach? O dziwo, bardziej przypadły mi do gustu eseje o filmach, mimo że filmoznawczyni (czy chociaż kinomanka) ze mnie żadna. Ale Davida Fostera Wallace'a jestem dość ciekawa i jak kiedyś będzie okazja, to coś jego zdobędę :)
OdpowiedzUsuńA mnie teksty o książkach podobały się bardziej niż te o filmach. :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, pani Katarzyno, czy czytałaś wcześniej coś z prozy Zadie? Jeśli tak, jakie są Twoje wrażenia?
David Foster Wallace bardzo mnie zaciekawił, choć podejrzewam, że lektura jego książek musi być bardzo trudna (pewnie dlatego jak dotąd nic z jego twórczości nie zostało przetłumaczone na j. polski).
Dużo o autorce czytałam. Może pora skusić się na którąś książkę jej?
OdpowiedzUsuńTak, czytałam jej wszystkie trzy jak dotąd wydane powieści. "Białe zęby" i "O pięknie" bardzo mi się podobały przede wszystkim ze względu na jedynych w swoim rodzaju bohaterów i świetnie naszkicowaną charakterystykę związków pomiędzy nimi. Ale "Łowcę autografów" ledwo przeszłam, bo główny bohater wydawał mi się absolutnie antypatyczny. Chyba po raz pierwszy mnie coś takiego spotkało - całkowity brak jakiegokolwiek połączenia z głównym bohaterem. Lektura jest wtedy ogromnie trudna.
OdpowiedzUsuńGeneralnie rzecz biorąc bardzo cenię jej twórczość i wyglądam kolejnych jej powieści :)
A z esejów najnajbardziej, to mi się podobał ten, w którym Zadie omawia własny proces pisania. Bardzo inspirujące :)
Smith jest nie tylko bardzo inteligentna, ale ma też piekielnie dobre poczucie humoru. Czytałam z nią parę wywiadów (bo książek to tylko "White Teeth") i wydała mi się wspaniałą kobietą, taką, z którą mogłabym konie kraść :) O tych esejach czytałam tak wiele tekstów, recenzji ich, że odnoszę wrażenie, jakbym i same eseje czytała... Ale pewnie kiedyś po nie sięgnę, tylko ja też mam braki w lit. anglosaskiej. Nazwiska wszystkie są mi znane, ale z czytaniem autorów gorzej.
OdpowiedzUsuń@Kasiek: Bardzo polecam prozę Smith (bardziej powieści niż opowiadania). To jedna z najciekawszych współczesnych pisarek.
OdpowiedzUsuń@pani Katarzyna: A mnie "Łowcę autografów" czytało się chyba nawet lepiej niż "O pięknie" - i to m.in. z tego powodu, że to tak dziwna i nietypowa książka. Ja też wyglądam z niecierpliwością kolejnych jej powieści - do tego stopnia, że nie czekam na polski przekład, ale czytam w oryginale jak tylko się ukażą (z esejami było inaczej, z różnych względów). Szkoda, że tak wiele czasu musi upłynąć między kolejnymi jej powieściami. A aktualnie wyjątkowo długo - mam nadzieję, że podyktowane jest to zasadą, o której pisze w eseju "Sztuczki warsztatowe", a mianowicie, że po napisaniu kolejnej powieści odłoży ją na rok do szuflady.
@Chihiro: To naprawdę niezwykle ciekawa osobowość, co widać i w wywiadach i w tych esejach właśnie. Może uda Ci się kiedyś zobaczyć ją na którymś z brytyjskich imprez literackich? Ja do dziś żałuję, że nie pojechałem na spotkanie z nią w Krakowie.
Z tym "Łowcą..." i "O pięknie" jest chyba tak, że niewiele osób lubi na równi tę i tę książkę - albo bardziej przypada do gustu klasyczne "O pięknie", a "Łowca" wydaje się zbyt udziwniony, albo to "Łowca" okazuje się tą ciekawszą, bardziej oryginalną, przykuwającą uwagę, a "O pięknie" wypada blado.
OdpowiedzUsuńTe eseje muszę w końcu dorwać. Polecam też przy okazji "Poparzone dzieci Ameryki" pod redakcją Zadie (z dwóch zbiorów zebranych przez nią opowiadań moim zdaniem ten jest zdecydowanie bardziej godny uwagi), tam jest między innymi jedno świetne opowiadanie Davida Fostera Wallace'a.
@naia: Chyba jest coś na rzeczy z tym, co piszesz o "Łowcy autografów" i "O pięknie".
OdpowiedzUsuńCzytałem zarówno "Poparzone dzieci...", jak i "Księgę innych ludzi", ale nie pamiętałem, że jest tam tekst Wallace'a - wielkie dzięki za przypomnienie. Książkę tę trzymam w domu rodzinnym i jak tylko tam pojadę, to na pewno powtórzę sobie to opowiadanie. A póki co - mogłabyś napisać, które to było? Może je jeszcze pamiętam?
To było jedno z krótszych w tym zbiorze, nosiło tytuł "Inkarnacje poparzonych dzieci". Myślę, że je pamiętasz, tylko może nie kojarzysz akurat z nazwiskiem Wallace'a. :)
OdpowiedzUsuńHmmm... W tej chwili nie pamiętam o czym ono było, ale z pewnością jest charakterystyczne, skoro od niego wziął się tytuł całego tomu. Tak, czy siak, na pewno przeczytam je ponownie. Dzięki!
OdpowiedzUsuńMiałam już okazję, ona czasem występuje na różnych imprezach, ale nigdy się nie wybrałam, bo czułam, że po lekturze tylko jednej jej powieści jakoś będę miała za mało punktów odniesienia. Ale teraz wydaje mi się, że mój punkt widzenia był głupi, więc następnym razem, gdy Zadie Smith spotka się z czytelnikami, wezmę w tym spotkaniu udział.
OdpowiedzUsuń@Chihiro: Może to dobry pretekst, aby przed kolejnym spotkaniem z Zadie przeczytać coś więcej z jej dorobku? ;-)
OdpowiedzUsuńZadie jakos nigdy nie byla moja ulubienica, uważam ją za inteligentną, ale ciut zbyt drobiazgową nudziare ;). Przez biale zeby nie przeszłam, o pięknie juz tak, ale bez entuzjazmu, najlepiej wspominam the Autograph man. Ale eseje mam, odlozone w warstwę ksiazek "na pozniej". Powod podobny jak u Chihiro: za mało troche wiem, zeby "dyskutowac" na poruszane w nich tematy. Ale moze jakos sie przełamie z biegiem czasu ;)
OdpowiedzUsuńDrobiazgowa nudziara? Ostro poleciałaś peek-a-boo! ;-) Aż dziw bierze, że przeczytałaś wszystkie jej powieści.
OdpowiedzUsuńA do esejów i tak zachęcam. Nie trzeba znać się na sprawach, o których pisze Zadie, żeby czerpać z nich przyjemność. A przy tym sporo się człowiek może dowiedzieć.
Z chęcią przeczytam, zwłaszcza, że już się na nią rozglądałam:)
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś zainteresowana zakupem książki, a nie tylko wypożyczeniem, Scathach, to polecam stronę internetową wydawnictwa Znak (www.znak.com.pl). Mają tam zawsze sporo dobrych promocji, a dla stałych klientów zawsze jeszcze dodatkowo 20% zniżki. Lubią też dodawać różne książki za darmo. Ja często korzystam. A ta książka Zadie w tym momencie kosztuje niecałe 28 zł (a od tego można jeszcze dostać nawet 20% zniżki). :)
OdpowiedzUsuńSnoopy, mógłbyś mi proszę powiedzieć, jak na polski przetłumaczono "macro planners" i "micro managers", o których Smith pisze w eseju o dziesięciu aspektach warsztatu pisania? Czytałam ten esej dawno temu w magazynie "Prospect", duże wrażenie na mnie zrobił i dopiero się dowiedziałam, że wchodzi w skład tej książki. Nie mam dostępu do polskiej wersji, a potrzebuję polskich określeń. Pomożesz? Z góry dziękuję.
OdpowiedzUsuńJuż się robi! :)
OdpowiedzUsuńSergiusz Kowalski przetłumaczył te terminy jako makroplaniści i mikromenedżerowie. Po prostu.
Ha, ja zatem należę do frakcji tych co wolą O pięknie... Łowca autografów mnie trochę zmęczył i porzuciłam tę książkę pod koniec, co mi się rzadko zdarza. Eseje chętnie bym zgłębiła, ale czekam jednak znowu na dłuższa prozę! Takie na przykład Białe zęby to książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, ale cóż, jako miłośniczka francuskich naturalistów - ja po prostu uwielbiam "drobiazgowe nudziarstwo"! ;-)
OdpowiedzUsuńJa też czekam z niecierpliwością na kolejną powieść Zadie.
OdpowiedzUsuńChcę tylko jeszcze uściślić, że nie uważam, iż "Łowca..." jest jakoś specjalnie lepszy od "O pięknie", ale też nie uważam, że jest gorszy. Lektura była dla mnie bardzo przyjemna i książka wciągnęła mnie chyba bardziej. "O pięknie" podobała mi się, ale oczekiwałem czegoś więcej, ze względu na to jak wiele dobrego o niej słyszałem. Te wszystkie zachwyty, nagrody, nominacje po prostu za bardzo rozbudziły mój apetyt.
A "Białe zęby" uważam za jeden z najlepszych debiutów, jakie czytałem.
Snoopy, wielkie dzięki!
OdpowiedzUsuńdzięki za wspomnienie o tej książce:) poszukam:)
OdpowiedzUsuńno i kupiłam właśnie:)
OdpowiedzUsuń@Chihiro: Drobiazg!
OdpowiedzUsuń@montgomerry: Szybka jesteś. Ale rozumiem, bo jestem taki sam. Jeśli bardzo chcę przeczytać jakąś książkę, to zwykle nie czekam, tylko od razu ją kupuję. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
Ja też bywam impulsywna, jeśli chodzi o zakupy, przedwczoraj pisałam Peek-a-boo o tomiku poezji Kapki Kassabovej i zaraz potem go kupiłam. Na usprawiedliwienie mam, że już od jakiegoś roku za nim chodzę...
OdpowiedzUsuńA ja już się nawet nie usprawiedliwiam. Zaakceptowałem tę swoją słabość. ;)
OdpowiedzUsuńsnoopy, lektura DFW jest przede wszystkim wielką literacką przygodą i czymś co autentycznie zmienia cię jako czytelnika i człowieka. Jeśli tylko oczywiście podpasuje ci ten autor. Jeśli lubisz oryginalną i innowacyjną literaturę - bo to niektórzy odbierają jako trudność - powinieneś polubić też DFW. Jest o wiele bardziej inteligentnym i dowcipnym pisarzem niż ZS wg mnie.
OdpowiedzUsuńA! snoopy, dzięki za informację o stronie Znaku.
OdpowiedzUsuńPS. Moim ulubionym esejem w tej książce były Dwie drogi dla powieści.
Zadie - jak wiesz - pisze o DFW z ogromnym szacunkiem, chyba nie mniejszym niż ten, jakim darzy Mistrzów, np. Kafkę i Forstera. Najprawdopodobniej przy najbliższej wizycie w Londynie zaopatrzę się w coś tego autora. Czy jest coś, co poleciłbyś, stephendedalus? Czy "Hideous men" czy może coś innego? Jedyna moja obawa to to, że skoro on ma tak oryginalny, trudny i pełen subtelności znaczeniowych język, to może sobie z nim nie poradzę (choć normalnie z angielskim nie mam kłopotów).
OdpowiedzUsuńGdybym miał wskazać ulubiony esej, pewnie byłoby mi trudno coś wybrać. Szczególnie dał mi do myślenia tekst "Mówienie językami".
Większość ludzi polubiła Wallace'a po przeczytaniu jego esejów. A Supposedly Fun Thing I'll Never Do Again to tytułowy, przezabawny esej z bardzo dobrego zbioru tekstów różnych, świetnie napisanych i autentycznie śmiesznych. Consider the Lobster to drugi zbiór esejów - tu jest więcej o książkach, trochę jak w Jak zmieniłam zdanie ZS. Oba mógłbym polecić na początek. Angielszczyzna nie należy do najłatwiejszych w żadnej z jego książek, ale wydaje mi się jeśli nie chcesz od razu się rzucać na głęboką wodę, to od tego można by zacząć. Jego styl trudno opisać. Jest na pewno wyrazisty, oryginalny, nowoczesny, zaprawiony humorem, momentami odrobinę poetycki i melancholijny, ale nie patetyczny.
OdpowiedzUsuńHideous Men to bardzo koncepcyjna, metaliteracka i eksperymentalna książka, która w bardzo interesujący sposób rozprawia się z zagadnieniami i sposobem pisania charakterystycznymi dla twardego postmodernizmu spod znaku Johna Bartha i jego Zagubionego w labiryncie śmiechu. Przy czym jest w niej kilka naprawdę pięknych tekstów.
Są jeszcze dwa tomy opowiadań i debiutancka powieść A Broom of the System, ale najlepsze co wg mnie DFW napisał to Infinite Jest. Książka piękna i dość trudna :)
Powiem ci jeszcze tylko, bo nie ma co robić z tego tajemnicy, że od jakiegoś czasu pracuję nad tłumaczeniem Hideous Men, więc przy sprzyjających okolicznościach przeczytasz ją niedługo po polsku. Póki co wziąłbym się albo za IJ, albo za eseje.
O, widzisz! Bardzo mnie ucieszyłeś informacją o tłumaczeniu. Tak się właśnie zastanawiałem, czy ktoś się za niego zabierze. A czy wiadomo już jakie wydawnictwo to wyda? Mógłbyś zdradzić?
OdpowiedzUsuńEseje bardzo lubię czytać, więc może rzeczywiście od nich zacznę. Przeglądnę sobie te książki w księgarni i wtedy się zdecyduję. A na "Hidous Men" będę cierpliwie czekał.
Dzięki za radę i odpowiedź.
W tej chwili na 100% żadnych konkretów nie mogę podać.
OdpowiedzUsuń