Tytuł tej notki oczywiście po to, by nakarmić Google'a. Inna sprawa, że ostatnio rzeczywiście czytam książki niedawno wydane. A ponieważ wszyscy, którzy tu regularnie zaglądają, lubią o literaturze czytać (jak wynika z ankiety), dlatego prezentuję kolejną garść mini-opinii, które zamieściłem wcześniej w serwisie Lubimy Czytać.
Michel Houellebecq, Mapa i terytorium (W.A.B., 2011) Piekielnie inteligentna, wielowymiarowa i złożona powieść, otwarta na różnorakie interpretacje. Jednocześnie przystępna i wciągająca, którą można czytać do poduszki. Podejmuje ona wiele wątków i można ją odczytywać na wiele sposobów - dla mnie najciekawsza była antynomia tego, co sztuczne (technika i przede wszystkim sztuka) i tego, co naturalne, która tak sugestywnie wybrzmiewa w finale. Książka zostaje na długo w pamięci - chce się do niej wracać i ciągle na nowo odczytywać, wyszukując kolejne smaczki i szczegóły, które tak celnie mówią o naszym świecie i o nas samych. Ocena: 5,5/6
Michael Cunningham, Nim zapadnie noc (Rebis, 2011)
Niedobrze się stało, że czytałem tę książkę niemal równocześnie z Mapą i terytorium Houellebecqa. Obie opisują postaci i wydarzenia ze świata sztuki współczesnej i chociaż są oczywiście różne, to jednak dziełko Cunninghama nie wytrzymuje porównania. W przeciwieństwie do tamtej, jest to powieść tak gładka, że przeszła przeze mnie właściwie bez żadnej rysy i nie zostawiła śladu. Choć przyznam, że czytanie jej nie było męczarnią - też bardzo gładko poszło. Ocena: 4/6
Jonathan Franzen, Wolność (Sonia Draga, 2011)
Poprzednia powieść Franzena (Korekty) rozczarowała mnie. Postanowiłem jednak dać mu kolejną szansę i tym razem nie zawiodłem się - wręcz przeciwnie, bo Wolność to rzecz zaskakująco dobra. Przejmująca i poruszająca, czyta się znakomicie. Wszelkie wady charakterystyczne dla amerykańskich powieści są w niej ograniczone do minimum i sprowadzają się w zasadzie tylko do momentami odrobinę irytujących konwersacji o uczuciach (czy Amerykanie rzeczywiście tak ze sobą rozmawiają?). Zaskoczyła mnie też w gruncie rzeczy pozytywna i pokrzepiająca wymowa całości, bo w czasie lektury nic tego nie zapowiadało. I to też było dosyć odświeżające w świecie pesymistycznej zwykle literatury współczesnej. No, Panie Franzen - udało się Panu przekonać do siebie jednego sceptyka, który już czeka na kolejne Pana dokonania. Ocena: 5,5/6
Umberto Eco, Cmentarz w Pradze (Noir Sur Blanc, 2011)
Spodziewałem się, że będzie lepsza. Jak na mój gust zbyt wiele tu polityki i historii politycznej, która w niektórych partiach po prostu mnie nużyła (szczególnie Komuna Pryska i powstanie Garibaldiego w Italii). Poza tym odnosiłem wrażenie, że Eco poszedł na łatwiznę i zamiast wykazać się porządnym warsztatem w konstruowaniu złożonej, wielowymiarowej narracji powieściowej, uciekł w oderwane od siebie notatki, dzienniki i relacje różnych osób. Sprawiało to, że lektura trochę męczyła, a całość rozczarowywała. Szkoda, bo pomysł rewelacyjny i główny bohater równie intrygujący, co odrażający. Podziwiać trzeba jednak autora za erudycję (znowu!) oraz zgrabne połączenie tylu postaci i wydarzeń historycznych w jedną opowieść. Ocena: 4/6
Tomasz Pindel, Czy to się nagrywa? (Świat Książki, 2011)
Lekka i bardzo przyjemna książka będąca naprawdę śmieszną satyrą na współczesną polską rzeczywistość. Humor jej wynika nie tyle z fabuły, co ze sposobu jej przedstawienia. Autor pokusił się bowiem, aby opowiedzieć ją poprzez zeznania świadków i bohaterów wydarzeń. Zderza więc ze sobą świat miasta i wsi, mediów i polityki, przedstawicieli środowiska akademickiego i młodzieży blokowisk poprzez różne rejestry języka, odmienne słownictwo i nawyki lingwistyczne. Powstaje dowcipna i dosyć złośliwa mozaika, przekonywujący obraz współczesnej Polski. Bardzo przyjemnie mi się to czytało - znakomita rozrywka. Ocena: 4/6
Raymond Carver, Słoń (Czuły Barbarzyńca Press 2011)
Już od dawna tu i ówdzie słyszałem pochwały książek Raymonda Carvera i postanowiłem, że kiedyś sprawdzę któż to taki. Nie sądziłem jednak, że stanie się to akurat teraz. Był to jeden z tych impulsywnych zakupów w księgarni, po których od razu człowiek bierze się za czytanie. A ten niewielki tomik opowiadań po prostu pochłonąłem.
Jest to proza niezwykle sugestywna, która od razu zagarnia czytelnika - w sposób bardzo zmysłowy i namacalny. Jednocześnie są to opowiadania bardzo niejednoznaczne i niebanalne, przepełnione specyficznym, nieco onirycznym klimatem, zawsze o mocnym akcencie finalnym, który jeszcze bardziej komplikuje rozumienie całości. Książka oryginalna, która mną zawładnęła i sprawiła, że mam ochotę na więcej. Ocena: 5,5/6
Praca zbiorowa, Spór o liberalizm (Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, 2011)
Książka jest zapisem debaty jaka toczyła się – w dwóch fazach – na łamach pisma-widma „Europa”. Wzięli w niej udział naukowcy, filozofowie, publicyści żywo zainteresowani tą tematyką (m.in. Ryszard Legutko, Kinga Dunin, Jerzy Sosnowski, Paweł Śpiewak, Ireneusz Krzemiński, Agata Bielik-Robson oraz Andrzej Szahaj, którego teksty najbardziej mi się podobały). Ich dyskusja jest naprawdę fascynująca i uzmysławia – znaną skądinąd prawdę – że liberalizm niejedno ma imię. Pojęcie to ewoluuje, przybiera wielorakie formy i w różny sposób przejawia się w życiu polityczno-społecznym. Nic tu nie jest raz na zawsze ustalone i jednoznaczne. Dyskusja wokół definicji i rozumienia liberalizmu jest więc potrzebna – chociażby po to, aby „liberalizm nie stał się ideologią doktrynerską” – jak ujmuje to w podsumowaniu Michał Wróblewski.
Podoba mi się fakt, że głos w debacie zabrali zarówno zwolennicy liberalizmu, jak i krytykujący go – zarówno z pozycji lewicowych, jak i prawicowych. Wszystkie argumenty warte są przemyślenia i czytelnik może tylko zyskać konfrontując je ze sobą. Zresztą czy nie to jest jednym z fundamentów liberalizmu: rozmaitość opinii i możliwości, która wprawdzie sprawy utrudnia i komplikuje, ale jest niezbędna, jeśli mamy zachować i ocalić naszą wolność? Ocena: 5/6
Marcin Wicha, Klara. Proszę tego nie czytać (Czarna Owieczka, 2011)
Obłędnie śmieszna książka - nie tylko dla dzieci. Ocena: 5/6
I jeszcze rzeczy nieco starsze:
Czesław Miłosz, Świadectwo poezji. Sześć wykładów o dotkliwości naszego wieku (Wydawnictwo Literackie, 2004)
Jedna z najbardziej niedocenionych książek Miłosza. Sam autor nie miał o niej zbyt wysokiego mniemania ("Nie jest to tekst, z którego byłbym szczególnie dumny..." pisze w przedmowie z 2004 r.). Dla mnie jednak, jego rozważania o poezji będącej "namiętną pogonią za Rzeczywistością", uwikłaną w uwarunkowane historycznie przemiany mentalności, były małym objawieniem, pozwalającym uporządkować sobie wiele spraw i wiele z nich lepiej zrozumieć. Za to jestem niezmiernie wdzięczny Autorowi. Ocena: 5,5/6
Georges Perec, Gabinet kolekcjonera. Historia pewnego obrazu (Lokator, 2010)
Niewielka, acz brawurowa książeczka. Szczególną frajdę sprawi historykowi sztuki, ale i nieobeznany z tą tematyką czytelnik może znaleźć pewną frajdę zaglądając w głąb warsztatu ludzi zajmujących się tą dziedziną. Zresztą to przewrotne opowiadanie traktuje i o bardziej doniosłych sprawach - jak chociażby temat "oryginalności i wtórności, prawdy i złudzenia, a przede wszystkim sytuacji artysty (każdego artysty - także i pisarza) oraz zagmatwanej, mocno podejrzanej natury, jaką posiada wszelkie tworzenie" - żeby przytoczyć słowa Wawrzyńca Brzozowskiego z okładki.
Podobno utwór ten jest swoistym dopełnieniem słynnego Życia, instrukcji obsługi - zapewne dopiero jak zmierzę się z tym dziełem, będę mógł w pełni docenić kunszt Gabinetu kolekcjonera. Niemniej i bez tego zachwyciła mnie ta opowiastka - a zwłaszcza jej błyskotliwy finał. Ocena: 5/6
Ponadto w ostatnich tygodniach przeczytałem jeszcze:
- Charles M. Schulz, Fistaszki zebrane 1959-1960 - 6/6
- Edward Gorey, Osobliwy gość i inne utwory - 5/6
- Dwa nowe tomy komiksowej serii o Thorgalu oraz jedną drobną rzecz z historii sztuki. Końcem października dokończyłem też wreszcie Wiersze wszystkie Miłosza.
W sumie mnóstwo świetnej literatury. A Wy, które z powyższych pozycji czytaliście? Jak Wam się podobały? Na co macie szczególną ochotę?