W tym roku moje wakacyjne wojaże były krótsze niż zwykle, ale nie mniej intensywne. Wiatry zagnały mnie tym razem na południe Francji, z jednym wypadem do Hiszpanii. Ale po kolei. Bazą noclegową była w tym roku Tuluza, niemal 400-tysięczne miasto, słynne między innymi z tego, że jej najstarsza część zbudowana jest niemal wyłącznie z nieotynkowanych cegieł, co nadaje jej niepowtarzalny koloryt. Mnie uderzyła przede wszystkim ilość olbrzymich kościołów starego miasta. Niemal jeden przy drugim wznoszą się w centrum monumentalne, masywne świątynie, których ogrom zapiera dech w piersiach. Dwa najlepsze przykłady to słynny kościół Jakobinów oraz bazylika St. Sernin.
Jedna z malowniczych uliczek Tuluzy
Ten pierwszy z zewnątrz wygląda niemal jak warowny zamek z wysoką wieżą i okienkami strzelniczymi. Surowe wnętrze jest niemal puste i zachwyca przede wszystkim gotyckim sklepieniem i masywnymi kolumnami dzielącymi halowe wnętrze na dwie nawy (zjawisko nie spotykane zbyt często). W samym centrum mała niespodzianka - złota trumna z relikwiami samego Tomasza z Akwinu.
Kościół Jakobinów (XIII-XIV w.)
Fragment wnętrza kościoła Jakobinów z 22-metrowymi kolumnami
W St. Sernin jest więcej do oglądania: a to piękna gotycka figura, a to wielki romański krucyfiks i freski z tego czasu, to znów cudny obraz Corregia. I znów zachwycająca, monumentalna architektura.
Krucyfiks z XII wieku w bazylice St. Sernin
Będąc w Tuluzie, prędzej czy później znaleźć się trzeba na Kapitolu: olbrzymim placu, będącym sercem miasta, przy którym wznosi się nie mniejszy pałac tutejszych władz (warto zajrzeć do wewnątrz, by zobaczyć nieco kuriozalne, ale na swój sposób fascynujące XIX-wieczne freski). Jak wszystko tutaj, jest on olbrzymi i nieco przytłaczający, ale chwila spędzona przy jednym z kawiarnianych stolików przy kawie i czymś słodkim pozwoli wczuć się nieco w chaotyczny rytm tego miejsca.
Prawdziwą małą perłą było dla mnie Muzeum Augustianów, nieopodal mało ciekawej katedry. W muzeum można znaleźć bogaty zbiór rzeźb gotyckich, trochę romanizmu i zbieraninę wielorakich różności artystycznych, pośród których są prawdziwe rarytasy (jak np. obrazy Perugina i Rubensa).
Prawdziwą małą perłą było dla mnie Muzeum Augustianów, nieopodal mało ciekawej katedry. W muzeum można znaleźć bogaty zbiór rzeźb gotyckich, trochę romanizmu i zbieraninę wielorakich różności artystycznych, pośród których są prawdziwe rarytasy (jak np. obrazy Perugina i Rubensa).
Madonna z Dzieciątkiem (1 poł. XVI w.)
Św. Jan Ewangelista i św. Augustyn
na obrazie Perugina (ok. 1505 r.)
na obrazie Perugina (ok. 1505 r.)
w Muzeum Augustianów w Tuluzie
Specyficzny sposób ekspozycji romańskich rzygaczy
(wyglądają, jakby wyły do księżyca, prawda?)
Jeden z licznych kapiteli romańskich
Tuluza nie jest może miejscem, do którego trzeba koniecznie pojechać, ale jeśli ktoś znajdzie się przypadkiem w pobliżu, można tu znaleźć kilka ciekawych miejsc. Oprócz średniowiecznych zabytków, jest tu też wiele innych atrakcji: muzeum sztuki współczesnej (akurat było zamknięte), miasteczko kosmiczne, jakieś muzeum lotnictwa i miejsce produkcji airbusów. Dla każdego coś miłego.
Parę interesujących atrakcji zapewniają także pobliskie miasteczka. Mnie udało się odwiedzić tylko Albi z jego oszałamiającą, warowną świątynią (te tereny są znane jako miejsce narodzin różnych ruchów religijnych i heretyckich, np. albigensów - stąd te warowne twierdze jako kościoły).
Parę interesujących atrakcji zapewniają także pobliskie miasteczka. Mnie udało się odwiedzić tylko Albi z jego oszałamiającą, warowną świątynią (te tereny są znane jako miejsce narodzin różnych ruchów religijnych i heretyckich, np. albigensów - stąd te warowne twierdze jako kościoły).
Katedra św. Cecylii w Albi (XIII-XIV w.)
Ta katedra jest chyba jeszcze ciekawsza niż kościoły Tuluzy, a to ze względu na niesamowitą dekorację wewnątrz. Misterne lektorium, imponujący chór, freski w stylu włoskiego Quatrocenta i nade wszystko absolutnie zachwycający olbrzymi zbiór rzeźb. Wewnątrz chóru są to Madonna z Dzieciątkiem, Jan Chrzciciel, Apostołowie i Aniołowie, a w ambicie (na zewnętrznych ścianach chóru) patriarchowie i prorocy. Każda rzeźba jest inna, wykonana z niezwykłą dbałością o detale. Silne zindywidualizowanie postaci, ich misterne stroje i wyrafinowane pozy sprawiają, że każdą figurę z osobna ogląda się z niesłabnącym zainteresowaniem. Mnie zachwyciła zwłaszcza Judyta. Popatrzcie sami.
Judyta na zewnętrznej ścianie chóru
Fragment wnętrza katedry w Albi,
z lektorium i freskami na sklepieniu
z lektorium i freskami na sklepieniu
Wnętrze chóru
Tuż obok kościoła, w dawnym pałacu arcybiskupim, znajduje się jeszcze jedno miejsce, do którego trzeba zajrzeć. Muzeum Henri Toulouse-Lautreca z największą w świecie kolekcją jego obrazów, grafik, rysunków i szkiców. Lubię tego rodzaju monograficzne placówki, które pozwalają zapoznać się dobrze z twórczością jednego artysty i prześledzić ewolucję jego stylu. Na tej wystawie odkryłem na nowo Toulouse-Lautreca jako mistrza portretu, który w kilku niedbałych pociągnięciach potrafi uchwycić coś istotnego w osobie modela (a częściej modelki).
Jeden z moich ulubionych szkiców w kolekcji
Ogród na tyłach muzeum
Panorama Albi widziana z dawnych ogrodów arcybiskupich
Wokół Tuluzy jest jeszcze kilka innych ciekawych miejsc. Miłościcy romanizmu i średniowiecza w ogóle obowiązkowo powinni udać się do Moissac oraz Carcassonne. Adoratorzy Ingresa do Montauban, a fani Goyi oraz sztuki hiszpańskiej do Castres. Mnie tym razem brakło czasu na odwiedzenie tych miejsc, ale za to udało mi się zobaczyć inne, nie mniej ciekawe. Ale o tym w kolejnych wpisach.
Zazdroszczę i pytam... kiedy znajdujesz na to czas? Że o finansach nie wspomnę :)
OdpowiedzUsuńCzas to akurat najmniejszy problem, gdy jest się wiecznym studentem - gorzej z finansami. Tym razem lwią część tej wycieczki zafundował mi ojciec, który w sprawach służbowych często bywa w tych terenach. Ot, szczęściarz ze mnie. ;)
OdpowiedzUsuńCzytam i patrzę i wyję w duszy. Zazdraszczam, bardzo zazdraszczam. :-) Wyjazd do Francji to moje marzenie. I uwielbiam kościoły halowe. Pamiętam jak wielkie wrażenie zrobił na mnie kościół św. Jakuba w Nysie, halowy właśnie. A Judyta faktycznie wspaniała. Jeżeli miałbyś więcej zdjęć tych rzeźb na ścianach chóru, to ja bardzo, bardzo na nie reflektuję, by ucieszyć swoje oczy. :-)
OdpowiedzUsuńZdjęć mam jeszcze mnóstwo, ale jak widzisz są one raczej słabej jakości. Nie wolno tam było używać flesza, a kościół był raczej ciemny. Ponadto nie wszystkie rzeźby były dostatecznie blisko i zoom w moich trzęsących się rękach zrobił swoje. Gdybyś jednak dalej reflektowała na takie ciemne, zamazane nieco obrazki, to chętnie Ci je wyślę. Wyślij mi swojego maila na muminek79 [at] gmail.com.
OdpowiedzUsuń