Właśnie ukazało się pierwsze polskie wydanie książki Siedem szkiców mojej ukochanej autorki, Virginii Woolf.
Natomiast komentarze do tekstu potrafią być nieco nieznośne. Szczególnie denerwowało mnie to, że redaktor tomu i autor aparatu krytycznego David Bradshaw, raz po raz wraca do króciutkiego tekstu pt. Żydzi i próbuje tłumaczyć Woolf z jej rzekomego antysemityzmu, a przy tym wszystko rozdmuchuje do niebotycznych rozmiarów. Byłem już przygotowany na jakiś mały traktat antyżydowski i z lękiem brałem się do lektury, a tymczasem okazało się, że jest to króciutki opis wizyty u pewnej Żydówki, który złośliwością niczym nie różni się od pozostałych tekstów. Równie dobrze notka ta mogłaby być zatytułowana Anglicy, Polacy, czy po prostu Mieszczanie. Czy naprawdę trzeba wpadać aż w taką panikę, że w tekście (napisanym w 1909 r.) zatytułowanym (o zgrozo!) Żydzi jest parę drobnych złośliwości i uszczypliwości wobec kobiety, która akurat jest Żydówką? Chyba to jednak mała przesada.
Temat ten jest też podjęty przez Noblistkę, Doris Lessing, w jej wstępie do tego tomiku. Jest to tekst bardzo ciekawy, a nawet trochę wzruszający - niestety położony niemal zupełnie przez fatalny przekład. O ile tłumaczka Maja Lavergne z tekstami Virginii jeszcze jako tako dała sobie radę (choć nie bez potknięć), to już ten wstęp nie bardzo jest po polsku. Przez polskie zdania przebija się nieznośnie angielszczyzna i w wielu miejscach są one najzwyczajniej w świecie niezrozumiałe. Jednak zdecydowanie wolę, gdy za tłumaczenie Virginii bierze się genialna Magda Heydel. Czekam więc już z niecierpliwością na jej zapowiadany przekład Pokoju Jakuba (Wydawnictwo Literackie, maj 2009).